Magdalenka 16 września 1988 r. [1/3]

SPOTKANIE ROBOCZE W MAGDALENCE 16.09.1988., g. 15:15-19:00

Uczestnicy:
Czesław Kiszczak, Stanisław Ciosek, Artur Bodnar, Jan Janowski, Jan Jarliński, Mieczysław Krajewski, Harald Matuszewski, Jerzy Ozdowski, Romuald Sosnowski, Bolesław Strużek, Jan Szczepański, Tadeusz Szymanek, Stanisław Wiśniewski

Lech Wałęsa, Andrzej Stelmachowski, Władysław Frasyniuk, Lech Kaczyński, Władysław Liwak, Tadeusz Mazowiecki, Jacek Merkel, Alojzy Pietrzyk, Edward Radziewicz, Henryk Sienkiewicz

Ks. Alojzy Orszulik, ks. Bronisław Dembowski

Krzysztof Dubiński, Kazimierz Kłoda

Kiszczak:
Dzisiejsze, trzecie już robocze rozmowy, w poszerzonym składzie, stały się możliwe w rezultacie konstruktywnych dwóch pierwszych spotkań roboczych, zwłaszcza wczorajszego. Biorąc pod uwagę osiągnięty już postęp, proponuję skoncentrować się na ustaleniu głównych tematów, składu uczestników, porządku i trybu, a także terminu rozpoczęcia prac "okrągłego stołu".
Proponowana tematyka. Zamierzamy wysunąć pakiet programu wielkich reform życia politycznego, społecznego i gospodarczego, wychodząc daleko naprzeciw oczekiwaniom środowisk i grup, w tym zorientowanych opozycyjnie, ale stojących na gruncie poszanowania zasad konstytucyjnych. W szczególności chodzi o omówienie problemów związanych z powołaniem Rady Porozumienia Narodowoego, która mogłaby się stać forum prac nad:
- optymalną strukturą systemu politycznego państwa
- kształtem przyszłego parlamentu, tj. Sejmu i ewentualnie drugiej izby, oraz odpowiedniej do tego ordynacji wyborczej
- projektem ustanowienia urzędu prezydenta
- projektem wspólnej platformy wyborczej
- niezbędnymi zmianami w Konstytucji.
Trzeba wypracować kompromisową linię wiodącą do określenia przyszłego kształtu ruchu związkowego. Uważamy, iż o formach działania i programie związków decydować powinny załogi pracownicze w ramach istniejącego porządku prawnego. Dyskusja powinna się toczyć przede wszystkim między zwolennikami różnych koncepcji rozwiązań modelowych. Naszym zdaniem tworzenie obecnie drugiego związku w zakładach pracy byłoby groźne dla funkcjonowania przedsiębiorstw. Istniejące już rozwiązania nie ograniczają możliwości kształtowania oblicza związku zawodowego w zakładzie, zgodnie z wolą większości pracowników.
Kolejnym blokiem zadań byłoby sformułowanie koncepcji modelu życia publicznego, którego ważną częścią składową stanowiłoby nowe prawo o stowarzyszeniach. Stworzyć ono powinno możliwość szerokiej aktywności społecznej wszystkim obywatelom. Ważnym zadaniem "okrągłego stołu" byłoby ustosunkowanie się i ewentualne skorygowanie modelu ekonomicznego, który powinien zapewnić skuteczną realizację reform, osiągnięcie równowagi gospodarczej, rozwiązanie sprawy zadłużenia. Sukces programu reformowania gospodarki, przy zapewnieniu równych szans i obciążeń wszystkich form własności, zależy od stopnia jego zrozumienia i społecznej akceptacji
Zgodnie z przyjętą zasadą, iż nie ma spraw tabu, można będzie wysuwać pod obrady każdy inny temat i omawiać go aż do skutku. Dotyczy to także sposobu rozpatrywania poszczególnych zagadnień.
Wyłanianie składu uczestników. Powinno odbywać się na zasadzie uzgodnień z przedstawicielami poszczególnych sił społecznych i środowisk. Skład "okrągłego stołu" nie powinien być statyczny, powinien zapewnić udział w obradach wybitnym specjalistom oraz bezstronnym, uznanym autorytetom. Z udziału musiałyby być wyłączone jedynie osoby dążące do destrukcji ustroju, a więc czynniki ekstremalne, programowo konfrontacyjne, dyspozycyjne i zasilane materialnie ze strony sił zewnętrznych.
Tryb prac. Obrady mogłyby się toczyć na posiedzeniach plenarnych przy "dużym stole" w pełnym składzie oraz w zespołach problemowych - przy "małych stołach". Na przykład byłyby to zespoły do spraw:
- modelu struktury władz państwowych
- wspólnej platformy wyborczej i stosownej do niej ordynacji
- polskiego modelu ruchu związkowego
- reformy gospodarczej
- nowelizacji Konstytucji.
Główną metodą pracy byłaby wymiana poglądów i stopniowe dochodzenie do wspólnego stanowiska na zasadzie consensusu.
Termin rozpoczęcia. Wydaje się, że najwcześniejszym terminem mógłby być początek października. Uważam jednocześnie, iż tworzenie faktów dokonanych, a zwłaszcza użycie presji strajkowej w okresie poprzedzającym obrady "okrągłego stołu", a także w trakcie ich trwania, wykluczyłoby z nich stronę używającą tego środka.
Szanowni Państwo! Wiele nas dzieliło i wiele dzieli, lecz zarazem jest i być powinno coraz więcej tego, co nas łączy. Jest to przede wszystkim troska o stan i przyszłość wspólnego ojczystego domu; przekonanie, że nasze polskie problemy można rozwiązać tylko połączonym wysiłkiem całego narodu, wszystkich jego twórczych, liczących się sił. Nie wybaczono by uczestnikom dialogu, gdyby rozeszli się z niczym. Zapraszam do rozmowy.

L.Wałęsa:
Powinniśmy mówić o przyszłości. Mamy różne oceny przeszłości, ostatnich 40 i 8 lat, ale uważamy, że kraj trzeba ratować. Trzeba ratować kraj z upadku. Wyprowadzenie kraju z kryzysu jest zgodne z dążeniami "Solidarności". Stanowisko "Solidarności" jest takie - chcemy o tym rozmawiać i działać w tym kierunku. Sierpniowe strajki wyrosły z niepokoju ludzi pracy o przyszłość, z niepokoju o to, że nic nie idzie ku lepszemu. Mówi się nam, jakie to straty przyniosły strajki. Prawda - strajki kosztują wiele, ale bezczynność władz także kosztuje, i to jeszcze więcej. Dzisiejsze spotkanie jest robocze. Dla nas kluczową kwestią jest jasne stanowisko w kwestii pluralizmu związkowego i legalizacji "Solidarności". Taki był postulat strajkowy numer 1. Taka jest podstawowa potrzeba społeczna. Trzeba przełamać polityczną blokadę na mówienie o "Solidarności". Nie chcemy monopolu, ale równych szans. Chcemy mieć prawo do istnienia, mieć poczucie podmiotowości. Polska potrzebuje pluralizmu w życiu społecznym, gospodarczym i politycznym. Sprawą zasadniczą jest legalizacja "Solidarności. W Polsce jest miejsce dla "Solidarności.
Podtrzymujemy stanowisko, że rozmowy "okrągłego stołu" odbędą się bez warunków wstępnych, ale chcemy mieć jasną sytuację w kwestii legalizacji "Solidarności". Oświadczenie pana generała Kiszczaka, jakie tu słyszeliśmy, nie budzi nadziei i oby nie okazało się, że nasza obecność tutaj może być pomyłką.

R.Sosnowski:
W ciągu jednego krótkiego posiedzenia nie dojdziemy zapewne do wspólnych wniosków. Nasza koncepcja, a równocześnie obawa, jest taka: zakład nie może być areną walki politycznej. Jeśli zaś w zakładzie będą działać związki, to tak się stanie. A to będzie bardzo niekorzystne, złe dla produkcji, dla zakładu, dla załogi i dla całego społeczeństwa. Mamy dziś w Polsce 27 000 organizacji związkowych, w tym kilka tysięcy poza OPZZ. Nie jest tak, że ludzie pracy nie mają swojej reprezentacji związkowej
Klasa robotnicza, załogi są niezadowolone. Zła sytuacja gospodarcza spowodowała zubożenie społeczeństwa, zwłaszcza zatrudnionych w gospodarce uspołecznionej. Winę ponoszą za to władze. Ekipa rządząca nie potrafi zrealizować reformy gospodarczej. Stanowisko OPZZ w tej sprawie jest znane.
[Obszerny wywód prezentujący stanowisko OPZZ, m.in. żądanie ustąpienia gabinetu Messnera. Zarzuty pod adresem Wałęsy o nieuznawanie OPZZ i zwalczanie go].
Boli nas język waszych haseł: "nowe związki na Powązki", "a na drzewach zamiast liści wisieć będą komuniści". My nikogo nie obrażamy, Lechu. Nie występujemy przeciwko nielegalnym strajkom. Jestem ostrożnym optymistą, chociaż dzisiaj chyba nie osiągniemy consensusu. Zamiast zawracać głowę i zabierać czas generałowi, usiądźmy sami, w związkowym gronie, żeby przedyskutować model ruchu związkowego i problem ludzi pracy. Są poważne sprawy: tragiczna jest sytuacja weteranów pracy, młodzieży, która ucieka za granicę szukać lepszego życia. Dziś wymieńmy poglądy na sprawy główne, a dyskusję podejmijmy w luźnych gronach. Moglibyśmy osobno zorganizować na przykład "stolik młodzieżowy", "stolik związkowy" i tam rozpatrzyć ważne problemy. Zgadzam się z Lechem, że sprawy nadrzędne to dobro ojczyzny i Polaków. W tym duchu powinniśmy prowadzić dyskusję.

J. Merkel:
Polemizuje z zarzutami Sosnkowskiego i jego stanowiskiem dotyczącym formuły "jeden związek w jednym zakładzie".
Jeśli chodzi o kwestię modelu ruchu związkowego, to z naszej strony podkreślamy następujące elementy:
- umowy sierpniowe z 1980 roku
- doświadczenia "Solidarności"
- konwencje Międzynarodowej Organizacji Pracy
- ustawę o związkach zawodowych.
W kwestii różnic pomiędzy stanowiskiem OPZZ i "Solidarności". My uznajemy podmiotowość OPZZ. Chcemy usłyszeć, że OPZZ uznaje podmiotowość "Solidarności". Chcemy rozmawiać o układzie stosunków pomiędzy poszczególnymi związkami zawodowymi, tak żeby zakład nie stał się areną walki politycznej. Jako podstawę do dyskusji o przyszłości "Solidarności" przyjmujemy aktualną ustawę o związkach zawodowych; jest to z naszej strony bardzo poważne samoograniczenie. W zamian chcemy jednak, aby traktowana nas jako podmiot. Kwestia wyzwisk, o których mówił pan Sosnowski. Wy nam nie przyznajecie, nie dajecie miejsca w zakładzie, jest to przykre i ignorujące rzeczywistość. W efekcie rośnie do was niechęć. A przecież dla wielu nie należących do związków zawodowych "Solidarność" nadal istnieje, wielu uznaje ją za swoją organizację.

M. Krajewski:
Powołując się na wywiad Wałęsy dla "Konfrontacji" stwierdza, że stanowiska prezentowane przez Wałęsę i Miodowicza nie są wcale tak bardzo rozbieżne. Wałęsa proponuje: wiele organizacji związkowych - jedna rada w zakładzie. Miodowicz: jedna organizacja związkowa - wiele orientacji. Można to dyskutować podczas wspólnych rozmów. Są dobre doświadczenia z takich dyskusji, było na przykład spotkanie w Teresinie. System rozmów musi być maksymalnie nastawiony na porozumienie. Potrzeby wielości związków nikt nie kwestionuje, jest tylko pytanie, czy już na to czas. Zdaniem OPZZ jeszcze ten czas nie nadszedł. Najpierw w jednym związku "przetrenujmy" sprawy wielu orientacji, na przykład kluby, autonomiczne grupy, frakcje - ale w ramach jednego związku zawodowego. Taki jest sposób rozumowania OPZZ.

J. Szczepański:
Przypomina dyskusje w 1980 roku na temat rejestracji "Solidarności", a następnie dyskusje w Sejmie nad kształtem ustawy o związkach zawodowych - jak trudny był wówczas sposób dochodzenia do wspólnych rozstrzygnięć. Skoro dzisiaj tak trudno wyobrazić sobie Polskę, w której istnieją dwa związki zawodowe, to może spróbujmy wrócić do punktu wyjścia z 1981 roku - do trzech związków zawodowych: branżowych, autonomicznych i "Solidarności".

T. Mazowiecki:
Naprawdę chcemy rozmawiać poważnie i naprawdę dojść do wspólnych rezultatów. Jest to potrzebne dla kraju. Po jednej i po drugiej stronie są opory, ale są też ogromne nadzieje. Problem "Solidarności" jest kwestią istotną, a rozwiązanie tego problemu popchnęłoby naprzód wszystkie sprawy w kraju. Musimy mieć świadomość, że narosło wiele problemów, zaostrzyły się w społeczeństwie podziały. "Solidarność" stała się rzeczywistą potrzebą wielu ludzi pracy. Dzisiaj główną linią podziału, przyczyną konfliktu narodowego jest właśnie problem "Solidarności". Jeżeli go rozwiążemy, to mamy szansę zmniejszyć ostrość tego konfliktu, zmniejszyć niebezpieczeństwa, które z niego wynikają. Chcemy przejść w dyskusji od kwestii: czy "Solidarność" jest możliwa? do kwestii: jak ją zalegalizować? Oczekujemy w tej sprawie jasnego stanowiska. Nie jest to warunek wstępny, lecz kwestia podstawowa. Po stronie władzy istnieje potrzeba przejścia przez ten próg, po naszej zaś stronie - potrzeba odpowiedzialności. Chcemy deklaracji w kwestii: jak? Nie chcemy być wpychani w sytuację ludzi, którzy wobec wszystkiego pozostają na "nie". Chcemy działać pozytywnie, konstruktywnie, na wielu odcinkach. Ale stwórzcie tę możliwość

J. Jarliński:
Lechu, jestem zbulwersowany, że jedyny temat naszej dyskusji to związki zawodowe i że na taką dyskusję musiał nas tutaj sprowadzić generał. Powinniśmy dogadać się sami między sobą. Mnie interesuje zakład, a nie wielka polityka. Zakładałem "neozwiązki", ale gdyby był pluralizm, to do "Solidarności" nigdy bym nie wstąpił. Wiem, jak "Solidarność" działa w zakładach, jak jest wojowniczo nastawiona. Zaognia się proces normalizacji. Jest coraz goręcej. Ludzie patrzą na siebie coraz ostrzej. Dzielą się na "za" i "przeciw". OPZZ jest otwarte. U nas można zmienić władze związków zawodowych, można wystąpić ze związków. Można tworzyć różne struktury, ale nie w zakładzie pracy. Pluralizm może być ponad zakładem. My tutaj nie możemy się porozumieć, a co dopiero ludzie na dole.

A.Pietrzyk:
Gdzie był pan Jarliński przez te 7 lat, bo ja go w zakładzie nie widziałem. Środowisko górnicze chce pluralizmu oraz "Solidarności" jako gwaranta swych interesów. Większość braci górniczej bezpośrednio za tym się opowiada. Porozumienie z 1980 r. zostało złamane i stłamszone. Jako robotnik chcę spokojnie pracować, a nie żeby mnie zatrzymywali, aresztowali, a Służba Bezpieczeństwa żeby mi nękała rodzinę.

J. Jarliński: Robiłem wszystko, żeby było lepiej, najlepiej, jak umiałem.

J. Ozdowski:
Trzeba powiedzieć, że nasza dyskusja ugrzęzła zaraz po zagajeniach. Nie jestem jednomyślny z panem Mazowieckim w kwestii: "czy" lub "jak". Może jednak "czy"? Może trzeba rozmawiać w mniejszym gronie. Przedstawiony przez generała Kiszczaka blok wielkich reform to bardzo ciekawa propozycja. Czy to koniec katalogu możliwych przemian? Na pewno jeszcze powinny się w nim znaleźć problemy rodziny, problemy mieszkaniowe i wiele innych społecznych kwestii. Ważne jest, że nie chcemy się ograniczać. Trzeba jeszcze podjąć kwestię obrazu i pozycji Polski w świecie, zwłaszcza sprawę zadłużenia. To jest tematyka, którą powinniśmy poruszyć przy "okrągłym stole".
Trzeba określić metodę pracy "okrągłego stołu". [Przypomina tradycyjną formułę trzech podejść do problemu: a) zbadać, b) ocenić, c) podać wnioski i rozwiązania] Trzeba, żeby to była metoda pracy spokojnej. Termin rozpoczęcia "okrągłego stołu" powinien być szybki, ale nie kosztem jakości pracy. Zachowajmy spokój, szacunek wobec siebie. Korzystajmy szeroko z dorobku nauk społecznych, w tym nauki katolickiej, której nadrzędną zasadą pozostaje "duch pojednania". Trzeba też szybko wyłonić "małe stoły", aby problemy dały się ujrzeć pełniej.

L.Wałęsa:
Bardzo chcemy wejść w te wszystkie tematy, chcemy pomóc w sprawach ważnych dla kraju. Były różne rzeczy, ale dziś jest inaczej. Można wystawiać rachunki za przeszłość - po obu stronach. Nie patrzmy na przeszłość. Ważne jest dziś. Poszukajmy w Polsce miejsca dla "Solidarności", nie takiej z przeszłości, lecz nowej, pięknej "Solidarności", takiej, jakiej chcą ludzie, prawdziwego związku zawodowego. Szukajmy miejsca dla "Solidarności" mądrej, konstruktywnej i pięknej.

B. Strużek:
Powinniśmy się skupić na sprawach najważniejszych dla Polaków. Pierwsza - to poprawa sytuacji gospodarczej i społecznej. Musimy odbudować gospodarkę. Może jest potrzebne, aby na dwa lata uzgodnić jedność działania, odłożyć przyczyny podziału i konfliktu. Problem "Solidarności" jest możliwy do rozwiązania przy obecnym status quo. Przecież w OPZZ jest wielu działaczy "Solidarności", którzy wnieśli wiele wartości, wiele swoich doświadczeń. Przedłużmy jeszcze tę jedność ruchu związkowego na zasadzie jeden związek zawodowy w jednym zakładzie, przy jednoczesnym stworzeniu "Solidarności" możliwości kształtowania swoich struktur i modelu związkowego na szczeblu ponadzakładowym. Ewentualnie po 1990 roku możemy robić dalsze kroki.

L. Wałęsa:
Mówimy o tym samym. My też chcemy odbudować gospodarkę. Chcemy poprawić sytuację. Zgadzamy się. Możemy uzgodnić, że nawet 5 lat będzie bez strajków. Możemy się do tego zobowiązać. Naszym gwarantem będzie Kościół. Ale musimy znaleźć miejsce dla "Solidarności". Musi być "Solidarność".

M. Krajewski:
Docelowo model pluralistyczny jest możliwy, ale trzeba mieć jasny program dojścia do tej sytuacji. Mam propozycję, nie uzgodnioną z pozostałymi kolegami z mojej grupy: nie blokujmy tą sprawą dyskusji, podejmijmy szansę wyjścia ze stalinowskiego modelu politycznego państwa. A to, co przedstawił nam generał Kiszczak, jest właśnie taką szansą. Idźmy na "stolik związkowy", wtedy ten temat nie będzie blokować "okrągłego stołu". Możemy nawet uzgodnić klauzulę, że kwestia związków zawodowych będzie ściśle związana z innymi rezultatami, do których dojdą inne stoły. Ale niech to nie będzie blokada. Tego społeczeństwo chyba nie chce. Młode pokolenie chce programu, wizji, a znacznie mniej przywiązane jest do symboli. Nie blokując dyskusji, zostawmy sprawę "Solidarności" i próbujmy ją rozwiązać przy "mniejszym stoliku".

S.Wiśniewski:
Ciąży na nas, na mnie też, odpowiedzialność za wyniki tych rozmów. Wszyscy wiemy, że stoimy przed katastrofą jako kraj i społeczeństwo. Wie to społeczeństwo. Czy my, robotnicy, nie możemy wypracować modelu ruchu związkowego, czy do tego jest potrzebny "okrągły stół"? Tu są omawiane i stawiane kwestie fundamentalne dla państwa. Model ruchu związkowego to kwestia mniejszej wagi wobec potrzeby totalnej przebudowy modelu państwa. Musimy sami się dogadać, między sobą - "Solidarność" i OPZZ. Nie stawiajmy kwestii - "Solidarność" dziś czy pojutrze - na pierwszym miejscu. To nie o to chodzi. Weźmy sobie pośrednika: Kościół. I pogadajmy. Żeby deklaracja władz w sprawie "Solidarności" nie warunkowała dyskusji, nie blokowała tych wielkich spraw, które tu postawiono.

L. Wałęsa:
To wy - OPZZ - powinniście mówić o pluralizmie związkowym. Macie prawo działać i możecie mówić głośno. Dlaczego tego nie powiecie? Wstydzę się za was.

J. Janowski:
Problemem numer jeden jest pluralizm, i to nie tylko w ruchu związkowym i w życiu społecznym. Jako rektor i wychowawca młodzieży z niepokojem patrzę na to, co się dzieje na uczelni. W ruchu młodzieżowym też jest kwestia pluralizmu. Wszyscy mamy tego świadomość. Ale z drugiej strony wszyscy tu jesteśmy politykami. Zdajemy sobie sprawę, że rozwiązanie problemu oznacza uzyskanie wspólnych gwarancji i pójście na wspólne ustępstwa. Porozmawiajmy zatem o realnych gwarancjach zapewnienia bezpieczeństwa państwa, aby nie powtórzyły się konflikty z lat 80-81. Tymczasem wydaje się, że antagonizmy narastają. Linie podziału stają się coraz bardziej wyraźne. Już dziś, na przykład wśród młodzieży studenckiej, są niezwykle ostre podziały polityczne i światopoglądowe. Potrzebne są sposoby ich łagodzenia. Nie odsuwając zatem tematu "Solidarności", przejdźmy do tematów ogólnych, do spraw reform. W tym właśnie widzę możliwość zbliżenia środowisk.

A. Stelmachowski:
Jako prawnik wiem, że sąd na początku bada zawsze legitymacje stron, ich prawo do stawania w sporze. Dzisiaj rozważmy kwestię legitymacji stron. Nie dziwię się Lechowi, że chce być legitymowany. Jest to sprawa fundamentalna. "Solidarność" bez uzyskania podmiotowości nie ma legitymacji do wystąpienia w tym sporze.
Jest pewien zarys porozumienia. Skoro profesor Krajewski twierdzi, iż rysuje się możliwość wyjścia z systemu stalinowskiego, to oczywiście byłoby grzechem nie podjąć tej szansy. Ale przecież monizm związków zawodowych jest konsekwencją systemu stalinowskiego; trzeba więc tę kwestię podjąć. Zróbmy zatem "stół związkowy", a potem siądziemy do reszty problemów.

M. Krajewski:
Dlaczego potem, a nie równolegle? Trzeba też pamiętać, że wielość związków wzmacnia w gruncie rzeczy rewindykację w stosunku do procesu przebudowy.

A. Stelmachowski:
Są sprawy, których wyminąć się nie da. Teza, że skoro sprawa jest niemożliwa do załatwienia teraz, to odłóżmy ją na później, a róbmy co innego, nie jest możliwa do realizacji. Napięcia społecznego nie rozwiąże się zaklęciem prawnym. Nie zrobi tego czas. Na tle dzisiejszej dyskusji, mówię to we własnym imieniu, bez uzgodnienia z kolegami, wydaje się, że chodzi w sumie o rzecz niewielką. Chodzi o to, żeby złożyć deklarację, że widzi się miejsce "Solidarności" w zreformowanym systemie. To jest ważne dla tych ludzi w zakładach, którzy wiążą nadzieje z naszym spotkaniem, którzy na tę deklarację czekają. Mała deklaracja intencji, że chodzi o aktywizację wszystkich sił, w tym nawet zreformowanej "Solidarności" w zreformowanym systemie. Odmowa złożenia takiej deklaracji musi rodzić negatywne skojarzenia.
Kwestia: jeden związek zawodowy w jednym zakładzie jest do dyskusji. Ale jest też kwestia równoprawności związków zawodowych. Myślę, że czas potrzebny do rozstrzygnięcia tych kwestii nie może być jednak długi. Trzeba też rozważyć odpowiedź na pytanie: czy Rada Państwa działa w sposób praworządny, odwlekając przez 7 lat decyzję co do określenia terminu zawieszenia pluralizmu związkowego?

S. Ciosek:
Czy rozmawiamy z duchami? Mówicie, panowie, tak, jakbyście nie dostrzegali poprzednich spotkań, zwłaszcza pierwszego. Nie boimy się wymiany różnych poglądów i myśli. Dajemy wam przykład poszukiwania rozwiązań. Ale to poszukiwanie musi być obustronne, bo inaczej się nie dogadamy. Strony złożą oświadczenie i zaprą się na swoich pozycjach.
Wszyscy mamy w pamięci rany w gospodarce narodowej, jakie przyniosły lata 80-81, rany w strukturach życia społecznego. Mamy prawo mieć takie obawy i dzisiaj. Dostrzegam inną melodię w waszych głosach, panowie. Ale nie wierzę, aby pan Wałęsa miał metodę na to, żeby nie było strajków. To niemożliwe. Pan za dużo powiedział, panie Wałęsa. Dzisiaj jesteśmy fragmentem większej całości. Nie wiem nawet, czy wszyscy tutaj nie jesteśmy w mniejszości? Musimy to uwzględniać. Stawiacie, panowie, kwestię podmiotowości. Co pan Wałęsa nosi w klapie? Przecież nie tylko Matkę Boską. Nie czarujmy się.
Proponujemy wam wielką grupę spraw do dyskusji, w tym kwestię związków zawodowych. Można dojść we wszystkich tych grupach do bardzo nowatorskich rozwiązań, ale pamiętajmy o doświadczeniach, jakie mamy za sobą. Jeśli stawiacie kwestię - najpierw "Solidarność", potem reszta, to rozmowy nie mają sensu. Szkoda szarpania nerwów. My kardynalnie stawiamy kwestię równoległości. Nie stawiajcie iunctim. Czy stawiacie? Mówicie, że nie, ale tak właśnie tę sprawę stawiacie. czy będziemy tę żabę jeść?

L. Wałęsa: My chcemy to załatwiać równolegle, ale chodzi o jedno zdanie w komunikacie.

Przerwa 15 minut
____________________________________________
K. Dubiński - Magdalenka - Transakcja Epoki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz